Echo Investment ma 61,4 mln euro refinansowania z Pekao i PKO BP dla CH Libero Katowice



Echo Investment pozyskało refinansowanie o wartości 61,4 mln euro dla centrum handlowego Libero Katowice, podała spółka. Kredytu udzieliło konsorcjum Banku Pekao i PKO Banku Polskiego. Cała powierzchnia handlowa Libero jest wynajęta – w centrum znajduje się ponad 150 sklepów i lokali usługowych.

W transakcji Bank Pekao działał jako agent zabezpieczeń, a PKO Bank Polski jako agent kredytu. Nowe refinansowanie dla Libero Katowice jest jednym z największych udzielonych na polskim rynku nieruchomości w I kw. 2025 roku. Okres kredytowania wynosi pięć lat, podano.

„Wysoka ocena Libero ze strony czołowych instytucji finansowych to efekt silnej pozycji naszego centrum na lokalnym rynku. Stworzyliśmy miejsce, które wyróżnia się atrakcyjnym tenant-mixem i może pochwalić się stabilnym wskaźnikiem odwiedzalności oraz rosnącymi obrotami. Libero to dobrze prosperujące aktywo w naszym portfelu – jedno z tych, które zwracają uwagę potencjalnych inwestorów” – powiedział dyrektor ds. finansowania w Echo Investment Grzegorz Iwański, cytowany w komunikacie.

Echo Investment jest polskim deweloperem, który realizuje inwestycje w trzech sektorach rynku nieruchomości: mieszkaniowym, handlowym oraz biurowym. Od 1996 roku spółka notowana jest na GPW; wchodzi w skład indeksu sWIG80. W 2024 r. miała 1,08 mld zł skonsolidowanych przychodów. 

Źródło: ISBnews

Artykuł Echo Investment ma 61,4 mln euro refinansowania z Pekao i PKO BP dla CH Libero Katowice pochodzi z serwisu Inwestycje.pl.

PFR TFI przejęło zarządzanie funduszem PPK od Skarbiec TFI



PFR TFI jako instytucja wyznaczona zapewniająca ciągłość zarządzania oszczędnościami w pracowniczych planach kapitałowych (PPK) przejęło 1 kwietnia br. od Skarbiec TFI zarządzanie Skarbiec PPK Specjalistycznym Funduszem Inwestycyjnym Otwartym, który jest funduszem zdefiniowanej daty działającym w ramach PPK, podała spółka. Zmiana jest związana z decyzją Komisji Nadzoru Finansowego o wykreśleniu Skarbiec TFI z ewidencji instytucji zarządzających PPK.

PFR TFI jako instytucja wyznaczona, zgodnie z obowiązkiem wynikającym z ustawy o PPK, ma za zadanie zapewnienie powszechnego dostępu do PPK, bezpieczeństwa systemu oraz ciągłości w zarządzaniu środkami, podkreślono. 

„Tym, co wyróżnia PFR TFI jako instytucję wyznaczoną od innych instytucji finansowych jest fakt, że zadania realizujemy w interesie publicznym, zapewniając dostęp do PPK jako rozwiązania systemowego. Profesjonalny zespół PFR TFI zapewnia pracodawcom wsparcie w realizacji obowiązków związanych z wdrożeniem i obsługą programu. W PFR TFI zadbaliśmy o to, żeby cały proces przejęcia zarządzania był maksymalnie przejrzysty – zarówno dla pracodawców, jak i uczestników. Dlatego od razu przekazaliśmy wszystkie informacje dotyczące przejęcia i naszych planów na przyszłość. Zależało nam na tym, aby klienci i uczestnicy przejętego funduszu mieli możliwość poznania PFR TFI i tego, co oferujemy w ramach współpracy”  – powiedział członek  zarządu ds. operacyjnych w PFR TFI Tomasz Orlik, cytowany w komunikacie. 

Pracodawcy oraz uczestnicy PPK prowadzonych dotychczas przez Skarbiec TFI nie muszą podejmować żadnych działań w związku ze zmianą zarządzającego. PFR TFI inwestuje zgromadzone środki, przyjmuje i rozlicza wpłaty oraz realizuje dyspozycje. Wszystkie umowy – zarówno te o zarządzanie, jak i o prowadzenie PPK pozostają w mocy. Zmiana w żaden sposób nie wpływa na własność i wysokość środków zgromadzonych na rachunkach PPK. Zespół ekspertów PFR TFI pozostaje do dyspozycji pracodawców i uczestników, zapewniając im kompleksowe wsparcie, podkreślono w materiale. 

Po przejęciu zarządzania PFR TFI będzie zarządzać dziewięcioma własnymi funduszami zdefiniowanej daty oraz dziewięcioma funduszami przejętymi od Skarbiec TFI. Docelowo, po uzyskaniu odpowiednich zgód fundusze o analogicznym poziomie ryzyka i horyzoncie inwestycyjnym zostaną połączone, co zwiększy efektywność działania. Po połączeniu funduszy poziom ryzyka i horyzont inwestycyjny konkretnych subfunduszy, w których gromadzone są środki uczestników PPK, pozostaną bez zmian, zapowiedziano także. 

Wcześniej Skarbiec TFI podał, że 17 marca 2025 r. wystąpił z wnioskiem do KNF o wydanie decyzji o usunięciu Skarbiec TFI z ewidencji PPK. Spólka wskazywała wówczas, że decyzja ta wpisuje się w długoterminowy plan restrukturyzacji kosztowej i produktowej Towarzystwa. Jak podkreślał prezes Piotr Szulec, rynek PPK jest zdominowany przez duże grupy finansowe – bankowe i ubezpieczeniowe, zaś obecny kształt ustawy o PPK powoduje, iż zarządzanie subfunduszami PPK o niewielkiej masie aktywów jest w perspektywie długoterminowej trudniejsze i mniej efektywne w kontekście oczekiwanych wyników.

Skarbiec Holding jest grupą, której przedmiotem działalności jest zarządzanie funduszami inwestycyjnymi (fundusze inwestycyjne otwarte, specjalistyczne fundusze inwestycyjne otwarte, fundusze inwestycyjne zamknięte) oraz usługi zarządzania portfelami instrumentów finansowych na zlecenie. Skarbiec Holding S.A. jest jedynym akcjonariuszem Skarbiec TFI S.A., które powstało w 1997 roku jako piąte towarzystwo funduszy inwestycyjnych w Polsce i jest jednym z największych towarzystw niezależnych od jakiejkolwiek grupy bankowo-finansowej w Polsce.

PFR Towarzystwo Funduszy Inwestycyjnych jest częścią Grupy Polskiego Funduszu Rozwoju. Zajmuje się tworzeniem funduszy inwestycyjnych, zarzadzaniem nimi, reprezentowaniem ich wobec osób trzecich oraz zarządzaniem zbiorczym portfelem papierów wartościowych. Działalność Towarzystwa skoncentrowana jest wokół trzech obszarów: pracowniczych planów kapitałowych, ekspansji zagranicznej oraz zarzadzania funduszami inwestycyjnymi zamkniętymi.

Źródło: ISBnews

Artykuł PFR TFI przejęło zarządzanie funduszem PPK od Skarbiec TFI pochodzi z serwisu Inwestycje.pl.

50% local content jest realne w budowie morskich farm na Bałtyku



Docelowy udział polskich podmiotów na poziomie 50% przy realizacji morskich farm wiatrowych na Morzu Bałtyckim jest realny, uważa członek zarządu Crist Offshore Andrzej Czech.

Przy najbardziej zaawansowanym obecnie projekcie offshore wind w Polsce – realizowanym przez Baltic Power – tzw. local content szacowany jest na 21-23%, ale w dłuższej perspektywie analizy mówią o możliwości wzrostu tego wskaźnika nawet do ok. 50%.

„Nie wiem czy szacunki dotyczące możliwego 50% local content nie bazują na prekursorze morskiej energetyki wiatrowej, czyli Wielkiej Brytanii, gdzie lata temu startowano z poziomu ok. 5%, a niedawno przekroczono 55%. Należy jednak pamiętać, że te wartości są liczone nie tylko od strony capeksu, ale również opeksu. Obsługa tych farm wiatrowych, morskie bazy serwisowe, siłą rzeczy muszą być zlokalizowane w Polsce i polskimi siłami utrzymywane w ruchu” – powiedział Czech w rozmowie z ISBnews.

Zaznaczył jednocześnie, że jeśli spojrzymy jedynie na stronę capeksową, to tutaj już tak dobrze „nie wyglądamy”.

„Turbiny pochodzą wyłącznie z zagranicy, choć trochę pomoże montownia gondol w Szczecinie. Dzięki spółkom z Grupy ARP powstaje fabryka wież do morskich turbin wiatrowych, to będzie znaczący element w łańcuchu dostaw, ale już na przykład nie widzę w najbliższym czasie możliwości, żebyśmy mogli produkować w Polsce monopale, bo bariera wejścia na ten rynek jest bardzo wysoka. Wymagałoby to wielomiliardowych nakładów na uruchomienie fabryki, a także duże są wymagania lokalizacyjne – wbrew pozorom niewiele jest w Polsce miejsc oferujących hektary gruntu z dostępem do morza o odpowiedniej głębokości. W przypadku trafostacji przełamaliśmy właśnie ten impas i mam nadzieję będziemy dostawcami większej liczby konstrukcji i mamy również krajowego wytwórcę kabli oraz lądowych stacji elektroenergetycznych. Zatem od strony capeksu to wygląda tak sobie, ale skoro Wielkiej Brytanii udało się osiągnąć 50%, to wydaje się, że jest to możliwe także w Polsce. Będzie to oczywiście wymagało dużych nakładów inwestycyjnych, a nie od rzeczy byłaby także jakaś rewizja prawa, która dawałaby większe preferencje dla krajowych dostawców” – dodał Czech.

W jego ocenie, rozwój morskiej energetyki wiatrowej rodzi także inne szanse dla polskiego przemysłu.

„To już się dzieje, bo jest duże zapotrzebowanie tej branży na tzw. secondary steel. Wszystkie elementy konstrukcyjne farm wiatrowych wymagają konstrukcji pomocniczych, wewnętrznych platform itp. Widzę tu potencjał na spore ożywienie na prace dla naszych podwykonawców technologicznych, dla firm elektrycznych, projektantów i producentów rozdzielnic, dla dostawców dźwigów czy transformatorów. Podmioty z tych obszarów jak najbardziej mają szanse w większym stopniu korzystać z boomu na morską energetykę wiatrową” – podsumował członek zarządu Crist Offshore.

Crist Offshore to spółka należąca do Grupy Crist, która dostarcza konstrukcje offshore dla rynku polskiego i europejskiego. Obecnie Crist Offshore realizuje projekt morskiej stacji transformatorowej obejmujący zakres projektowania, budowy oraz uruchomienia na morzu.

Źródło: ISBnews

Artykuł 50% local content jest realne w budowie morskich farm na Bałtyku pochodzi z serwisu Inwestycje.pl.

Crist Offshore liczy na 30% rynku trafostacji dla farm wiatrowych na Bałtyku



Crist Offshore planuje do 2030 roku budować jedną stację elektroenergetyczną dla morskich farm wiatrowych rocznie, a docelowo dwie. Powinno to pozwolić na zdobycie ok. 30% tego rynku na Bałtyku, poinformował ISBnews członek zarządu Andrzej Czech.

Crist Offshore podpisał 31 marca umowę z Ocean Winds na projektowanie, budowę i uruchomienie morskiej stacji elektroenergetycznej dla projektu farmy wiatrowej BC-Wind o mocy 390 MW na Morzu Bałtyckim.

„Wcześniej prowadziliśmy rozmowy z polskimi i zagranicznymi deweloperami morskich farm wiatrowych, ale do tej pory bez sukcesów, głównie ze względu na brak doświadczenia. Nasza argumentacja, że dostarczaliśmy już nawet bardziej zaawansowane konstrukcje, jakoś nie trafiała do przekonania partnerów. Można powiedzieć, że teraz wreszcie nabywamy to doświadczenie i wierzymy, że dzięki temu będziemy mieli dużo łatwiejszą drogę do kolejnych tego rodzaju zamówień. Nasz wewnętrzny plan jest taki, że do 2030 roku chcielibyśmy osiągnąć realizację jednej stacji elektroenergetycznej rocznie, a docelowo chcielibyśmy być w stanie produkować dwie stacje rocznie” – powiedział Czech w rozmowie z ISBnews.

Jak podkreślił, spółka ma doświadczenie w produkcji modułów stalowych dla offshore, ale stacja elektroenergetyczna o masie ok. 2 tys. ton to zupełnie inna wartość dodana, nie tylko z punktu widzenia znaczącego wpływu na przychody spółki podczas realizacji trwającego 2,5 roku kontraktu, ale także w kontekście przyszłości rozwoju całej Grupy Crist.

„Wygraliśmy ten przetarg, bo nasza oferta została oceniona najwyżej od strony technicznej, prawnej, zarządczej czy finansowej, mimo że konkurowaliśmy z przedsiębiorstwami z Europy Zachodniej i nie tylko, które mają doświadczenie w budowaniu tego typu konstrukcji. Mamy już wyselekcjonowaną grupę podwykonawców, głównie polskich, z wieloletnim doświadczeniem, ale nie tylko, na przykład naszym dostawcą technologii wysokiego napięcia będzie firma Hitachi. Nasza estymacja udziału local content w realizacji tego kontraktu to 60-70%” – dodał Czech.

Spółka zakłada, że umowa od początku będzie miała pozytywny wpływ na wyniki finansowe, natomiast pierwszy rok to głównie projektowanie, więc większe przełożenie na finanse będą odczuwalne w drugim i trzecim roku realizacji umowy.

„Interesuje nas głównie Morze Bałtyckie, ze względu na logistykę i przewagę konkurencyjną, jaką daje nam lokalizacja w Gdyni, ale absolutnie nie jest to jedyny obszar naszego zainteresowania. Wschodnia część Morza Północnego jak najbardziej również wpisuje się w porównywalną logistykę i podobne koszty. W ciągu najbliższych kilku lat chcemy jednak koncentrować się na Bałtyku. W planach, które znamy w pierwszym i drugim etapie rozwoju morskiej energetyki wiatrowej na Bałtyku, mówimy łącznie o około 30 stacjach transformatorowych. Gdyby udało nam się zdobyć około 30% tego rynku, uważałbym to za duży sukces i grę wartą świeczki. Przy czym będziemy tu konkurować z dostawcami zagranicznymi, głównie z Belgii, Francji, Holandii, Norwegii czy nawet Hiszpanii. Nie przewiduję konkurencji wewnętrznej w Polsce, bo wprawdzie Grupa Przemysłowa Baltic ma plany wejścia na ten rynek, ale mamy z nimi podpisany list intencyjny dotyczący współpracy, tak aby jak największa liczba stacji mogła być produkowana w Polsce” – ujawnił członek zarządu Crist Offshore.

W ostatnich kilku latach Crist Offshore notuje obroty rzędu 60-70 mln zł rocznie i zyski na poziomie kilku mln zł, a całość tych przychodów pochodzi z zagranicy, głównie z Norwegii i w ok. 95% z sektora wydobywczego.

„Realizacja naszego planu budowy jednej stacji transformatorowej rocznie całkowicie odwróciłaby tę strukturę. Myślę, że przy stałym strumieniu zamówień na trafostacje, udział przychodów z sektora oil & gas w naszym portfelu spadnie do maksymalnie 10-15%” – podsumował Czech.

Crist Offshore to spółka należąca do Grupy Crist, która dostarcza konstrukcje offshore dla rynku polskiego i europejskiego. Obecnie Crist Offshore realizuje projekt morskiej stacji transformatorowej obejmujący zakres projektowania, budowy oraz uruchomienia na morzu.

Źródło: ISBnews

Artykuł Crist Offshore liczy na 30% rynku trafostacji dla farm wiatrowych na Bałtyku pochodzi z serwisu Inwestycje.pl.

Stoen Operator zainstalował liczniki zdalnego odczytu u ponad 380 tys. odbiorców w stolicy



Stoen Operator zainstalował liczniki zdalnego odczytu u ponad 380 tysięcy odbiorców w Warszawie do końca lutego br., podała spółka. Stanowi to 33% wszystkich liczników w stołecznej sieci.

„Nowe urządzenia zyskali już mieszkańcy czterech warszawskich dzielnic – Bemowa, Pragi-Południe, Pragi-Północ i Targówka. Obecnie prowadzimy wymiany na Białołęce. Do końca 2025 zakładamy zwiększenie liczby odbiorców z licznikami zdalnego odczytu do 520 tysięcy, a do 2027 r. będzie to około 880 tysięcy, czyli 65%” – powiedział dyrektor Pionu Zarządzania Pomiarami Stoen Operator Jakub Tomczak, cytowany w komunikacie.

Do 4 lipca 2031 r. przepisy wymagają, aby 100% odbiorców końcowych miało zainstalowane takie liczniki.

„Nowe urządzenia automatycznie monitorują, gromadzą i przesyłają informacje nie tylko o zużyciu prądu, ale również o przerwach w
dostawie energetycznej czy innych incydentach, takich jak np. próby manipulowania licznikiem. Dzięki temu nie trzeba już samodzielnie
przekazywać odczytów do firmy energetycznej czy wpuszczać do domu inkasenta – poza sytuacjami awaryjnymi. To rozwiązanie komfortowe zarówno dla konsumenta, jak i dla dostawcy. Należy jednak pamiętać, że rozliczenie za energię według danych rzeczywistych lub prognoz zależy od warunków umowy z danym sprzedawcą energii, na co operator nie ma wpływu” – dodał Tomczak.

Wymiana starego urządzenia na nowe jest nie tylko obowiązkowa, ale też w pełni bezpłatna. Koszty ponosi operator systemu dystrybucyjnego. Wymiana i instalacja liczników zdalnego odczytu jest współfinansowana z unijnego systemu handlu uprawnieniami do emisji EU-RTS (Funduszu Modernizacyjnego).

Spółka Stoen Operator zarządza siecią elektroenergetyczną w Warszawie. Realizuje zadania operatora systemu dystrybucyjnego.

Źródło: ISBnews

Artykuł Stoen Operator zainstalował liczniki zdalnego odczytu u ponad 380 tys. odbiorców w stolicy pochodzi z serwisu Inwestycje.pl.

Green Lanes przyspiesza realizację strategicznej inwestycji oraz planuje debiut na NewConnect



Green Lanes S.A., producent ekologicznych i innowacyjnych materiałów wytwarzanych w oparciu o autorską technologię na bazie roślin jednorocznych, pozyskał ok. 12,5 mln zł brutto na budowę nowoczesnego zakładu produkcyjnego tarcicy Strumber. Spółka przygotowuje się również do debiutu na rynku NewConnect. W kwietniu br. będzie obecna na międzynarodowych targach designu w Mediolanie. Produkt spółki będzie można również obejrzeć w polskim pawilonie na wystawie EXPO 2025 w Osace, w Japonii.

– Pod koniec 2024 roku zakończyliśmy z sukcesem emisję akcji serii C, pozyskując ok. 12,5 mln zł brutto. Przy tej okazji chcielibyśmy podziękować wszystkim inwestorom, którzy uwierzyli w potencjał naszej firmy i zainwestowali środki w dalszy jej rozwój. Pozyskany kapitał przeznaczony zostanie na budowę nowoczesnego zakładu produkcyjnego i tym samym zwiększenie naszych mocy wytwórczych. Produkcja na skale przemysłową pozwoli nam na generowanie pierwszych znaczących przychodów. Zgodnie z przyjętą przez nas strategią, chcemy w pełni skoncentrować się na jak najszybszym uruchomieniu zakładu produkcyjnego i budowaniu wartości spółki – mówi Piotr Pietras, współzałożyciel, akcjonariusz i Prezes Zarządu Green Lanes S.A.

Pod koniec lutego 2025 roku spółka podpisała umowę nabycia praw do nieruchomości i zakładu produkcyjnego w Tarnawatce (woj. lubelskie). Zakład charakteryzuje się dużym potencjałem do dalszej rozbudowy, dobrą komunikacją (bliskość drogi krajowej nr 17) oraz dostępem do źródeł dostaw surowca z dużym areałem upraw konopi i innych potencjalnie rozważanych roślin. W I kwartale br. Spółka dokonała również odbioru technicznego linii produkcyjnej, która stanowi kluczowy element całego ciągu produkcyjnego, składającego się z linii do wstępnego przygotowania surowca oraz głównej linii wytwórczej. Planowane dostarczenie oraz instalacja zakupionego sprzętu będzie miała miejsce w II kwartale 2025 roku, natomiast ukończenie instalacji i uruchomienie maszyn planowane jest na
IV kwartał br. Zakład produkcyjny ma zostać uruchomiony w pierwszym półroczu 2026 roku.
W początkowej fazie produkcji Strumbera szacowany wolumen tylko dla jednej linii produkcyjnej wyniesie 10.000 m3 rocznie. Po uruchomieniu zakładu i rynkowej walidacji produktu, Zarząd spółki planuje dalsze, wielokrotne zwiększenie swoich mocy produkcyjnych i tym samym przychodów.

Grupa Green Lanes opracowała Strumber, ekologiczny i innowacyjny materiał na bazie roślin jednorocznych (konopi włóknistych, lnu czy rzepaku), który z powodzeniem może zastąpić drewno lite, przy jednoczesnym zachowaniu lepszych parametrów mechanicznych i estetycznych. Powstaje on dzięki zastosowaniu autorskiego procesu otwierania, prasowania i spajania łodyg roślin. Strumber charakteryzuje się wysoką odpornością na uszkodzenia mechaniczne, a jego struktura może być dostosowana do różnych wymagań klientów w wielu segmentach rynku. Materiał opracowany przez Green Lanes może zastąpić drewno w produkcji mebli, podłóg, drzwi, a także w wielu innych elementach wykończenia wnętrz, co czyni go atrakcyjną alternatywą dla firm poszukujących trwałych, wysokojakościowych i ekologicznych rozwiązań.

Spółka przygotowuje się także do debiutu na rynku NewConnect.

– Zakończona w ubiegłym roku emisja akcji serii C pozwoliła nam pozyskać potrzebne środki na budowę zakładu produkcyjnego i realizowanie naszych ambitnych planów związanych z komercjalizacją Strumbera. Chcemy, aby pełnoskalowa produkcja ruszyła w pierwszym półroczu 2026 roku. Naturalnym krokiem i kolejnym kamieniem milowym w rozwoju Green Lanes jest debiut Spółki na rynku NewConnect, który będzie miał miejsce jeszcze w tym roku – mówi Jacek Kramarz, wiceprezes zarządu Green Lanes S.A.

Green Lanes intensywnie rozwija relacje handlowe i odnotowuje duże zainteresowanie tarcicą m.in. ze strony firm z branży meblarskiej, wykończeniowej czy stolarki otworowej. W 2025 roku spółka planuje być obecna na najważniejszych targach designu, w tym m.in. na Milano Design Week (7-13.04), FurnitechExpo w Warszawie (10-12.06) oraz Drema w Poznaniu (9-12.09). Strumber będzie również prezentowany w polskim pawilonie na EXPO 2025 w Osace, w kategorii Zielone Technologie – Plantacja Idei. Jest to największe i najważniejsze wydarzenie gospodarczo-kulturalne na świecie, które rozpoczyna się już 13 kwietnia i potrwa do 13 października 2025 roku. Organizatorzy wydarzenia przewidują, że wystawę może odwiedzić ponad 28 mln osób z całego świata. Udział w targach designu oraz wystawie EXPO 2025 będzie doskonałą okazją do zaprezentowania produktu i poszerzenia bazy potencjalnych klientów oraz partnerów.

Źródło: Spółka

Artykuł Green Lanes przyspiesza realizację strategicznej inwestycji oraz planuje debiut na NewConnect pochodzi z serwisu Inwestycje.pl.

Fundusze pasywne w 12 miesięcy urosły o jedną trzecią



Bardzo popularne ostatnio w Polsce ETF-y czy fundusze indeksowe na świecie funkcjonują od kilkudziesięciu lat, choć powszechnym wzięciem cieszą się nieco krócej. Na polskim rynku notują ostatnio szybki wzrost, ale wciąż stanowią zaledwie ułamek całego rynku.

Dynamika ich wzrostu jest jednak wystarczającym powodem, by przyjrzeć im się z bliska. W samym lutym 2025 roku aktywa zgromadzone w krajowych funduszach pasywnych wzrosły o 2%, przekraczając poziom 4 mld zł. W ciągu 12 miesięcy powiększyły się aż o 1/3. To jednak wciąż niecałe 2% rynku detalicznego.

Czym się różnią tradycyjne fundusze indeksowe od ETF-ów?

Fundusze indeksowe mają za zadanie jak najwierniejsze odwzorowanie stóp zwrotu wybranego indeksu, w przeciwieństwie do funduszy aktywnych, których celem jest pokonanie benchmarku. W tym celu automatycznie dostosowują swoje portfele do składu naśladowanego indeksu z wybranego rynku. Ich celem jest dostarczenie stopy zwrotu najbardziej zbliżonej do wyniku tego benchmarku bez względu na to, czy ten zyskuje, czy traci. Dzięki temu dają inwestorom możliwość ekspozycji na wybrany rynek. Takim benchmarkiem może być np. indeks WIG20, czy S&P 500.

Fundusze indeksowe (zwane też pasywnymi) mogą mieć formę tradycyjnego funduszu inwestycyjnego (jak np. inPZU), lub funduszu ETF (jak np. BETA ETF).

Fundusze tradycyjne nabywa się, kupując jednostki uczestnictwa w samych TFI lub u dystrybutorów, którymi mogą być m.in. banki, domy maklerskie, czy niezależne firmy (np. KupFundusz.pl), opłacając zlecenie przelewem z konta. Są one wyceniane raz dziennie. W przypadku subfunduszy indeksowych działających w formie parasola można przenosić środki między nimi bez konieczności płacenia podatku od zysków kapitałowych przy każdej zmianie, bez względu na ich liczbę. Ten płacimy dopiero po wyjściu z całego parasola. Tej korzyści podatkowej nie mają fundusze ETF.

Fundusze ETF (Exchange Traded Funds) to natomiast fundusze inwestycyjne notowane na giełdzie papierów wartościowych, które są połączeniem funduszu otwartego i akcji. Podobnie jak akcje, certyfikaty ETF są w ciągłym obrocie giełdowym, inwestorzy mogą je nabyć lub sprzedać w każdym momencie. Wyceniane są w trakcie trwania sesji giełdowej, wyceny zależą od ostatniej zawartej na rynku transakcji. W przeciwieństwie do funduszy tradycyjnych poza opłatą za zarządzanie trzeba liczyć się z prowizją dla biura maklerskiego za zrealizowane transakcje oraz innymi prowizjami związanymi z prowadzeniem rachunku oraz kosztem spreadu (różnica w ofertach kupna i sprzedaży). 

Na razie największym udziałem w pasywnym torcie pochwalić się mogą fundusze pasywne inPZU z 22 funduszami indeksowymi (1,45 mld zł), a na drugim miejscu jest PKO TFI ze swoimi pięcioma subfunduszami (1,29 mld zł), a na trzecim – BETA TFI, która jako jedyna polska instytucja oferuje (we współpracy z AgioFunds TFI) fundusze ETF (0,84 mld zł).

Jakie nowości są planowane?

W najbliższych miesiącach czeka nas kilka zmian w ofercie funduszy pasywnych, o których już poinformowały prowadzące je instytucje.

BETA TFI (czekające na licencję KNF) i współpracujące z AgioFunds TFI planuje cztery nowe ETF-y. Dwa z nich będą powiązane z indeksem mWIG40 (w wersji lewarowanej i short). Ponadto trwają prace nad pierwszym polskim ETF-em dywidendowym, wypłacającym dywidendy raz na kwartał oraz innym, powiązanym z kontraktami futures na bitcoina. Beta TFI liczy na pierwsze debiuty w drugim kwartale 2025 r.

Kolejnych zmian wypatrywać warto w TFI PZU. Z początkiem kwietnia fundusz inPZU Akcje CEEplus przestanie podążać za indeksem CEEplus, odzwierciedlającym koniunkturę na giełdach Europy Środkowej i Wschodniej. Zacznie natomiast naśladować indeksy małych i średnich spółek z warszawskiej giełdy (w wersji dochodowej, czyli z dywidendami): mWIG40 TR i sWIG80 TR (w proporcjach 50/50). Fundusz zmieni też nazwę na inPZU Akcje Polskie Małych i Średnich Spółek.

Benchmark i nazwę zmieni także inPZU Obligacje Inflacyjne, który zostanie przekształcony w inPZU Obligacje Skarbowe Amerykańskie. Po zmianie jego portfel będzie się składał wyłącznie z amerykańskich obligacji stałokuponowych. Po zmianie będzie dążył do osiągnięcia stopy zwrotu równej stopie zwrotu z indeksu MSCI U.S. Government Bond. Zmianie ulegnie także benchmark funduszu inPZU Sektora Zielonej Energii.Indeks MSCI Global Alternative Energy zastąpi MSCI New Energy Select. To oznacza, że fundusz wciąż będzie miał ekspozycję na produkty i usługi powiązane z odnawialnymi źródłami energii głównie z rynków rozwiniętych, rezygnując z akcji rynków wschodzących.

Artykuł sponsorowany

Artykuł Fundusze pasywne w 12 miesięcy urosły o jedną trzecią pochodzi z serwisu Inwestycje.pl.

Mediana płac w gospodarce to 6 856,75 zł brutto w październiku 2024



Mediana płac w gospodarce narodowej wyniosła 6 856,75 zł brutto w październiku ub.r. i była niższa o 18% od przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia brutto w październiku ub.r., które wyniosło 8 363,69 zł zł, podał Główny Urząd Statystyczny (GUS).

„W październiku 2024 r. mediana wynagrodzeń miesięcznych brutto w gospodarce narodowej była niższa o 18% od przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia brutto” – czytamy w komunikacie.

„Mediana wynagrodzeń w gospodarce narodowej w październiku 2024 r. wyniosła 6 856,75 zł. Oznacza to, że połowie zatrudnionych zostało wypłacone wynagrodzenie nie wyższe niż ta kwota, a druga połowa otrzymała wynagrodzenie nie niższe. Wartość mediany wynagrodzeń wskazywała na różnice ze względu na płeć – dla mężczyzn wyniosła 7 028,98 zł i była o 328,64 zł wyższa niż dla kobiet. Biorąc pod uwagę wiek zatrudnionych, można zauważyć, że najwyższa wartość mediany wynagrodzeń wystąpiła w grupie wieku 35-44 lata i wyniosła 7160 zł. Według wielkości podmiotu, najwyższą wartość mediany wynagrodzeń notowano w podmiotach o liczbie pracujących 1 000 i więcej i wyniosła 8 203,24 zł” – czytamy dalej.

W październiku 2024 r. mediana wynagrodzeń mężczyzn była wyższa od mediany wynagrodzeń ogółem o 2,5%, a kobiet niższa o 2,3%.

W październiku 2024 r., podobnie jak w poprzednim miesiącu, 10% najniżej zarabiających osób otrzymało wynagrodzenie co najwyżej w wysokości 4 300 zł (decyl pierwszy), podał GUS.

„Z kolei 10% najwyżej zarabiających otrzymało wynagrodzenie co najmniej w wysokości 13 372,14 zł (decyl dziewiąty). W 8 z 9 omawianych przedziałów wynagrodzeń występowały różnice ze względu na płeć zatrudnionych, przy czym w decylu trzecim różnica była niewielka (mniejsza niż 0,1%). Największa różnica w wynagrodzeniach według płci wystąpiła w decylu dziewiątym i wyniosła 1 318,24 zł. W decylu pierwszym wartość wynagrodzeń kobiet i mężczyzn kształtowała się na tym samym poziomie” – podkreślono.

Biorąc pod uwagę gminy według miejsca siedziby podmiotu, różnica między najwyższą i najniższą wartością mediany wyniosła w październiku 2024 r. 5 767,06 zł, podał też GUS.

Wynagrodzenia były zróżnicowane także ze względu na rodzaj działalności. W październiku 2024 r. najwyższa wartość mediany wystąpiła w sekcji Informacja i komunikacja, gdzie wyniosła 11 000 zł.

Źródło: ISBnews

Artykuł Mediana płac w gospodarce to 6 856,75 zł brutto w październiku 2024 pochodzi z serwisu Inwestycje.pl.

B-Act wzmacnia podstawy międzynarodowej ekspansji



B-Act, notowana na NewConnect spółka konsultingowo-inżynieryjna dołączyła do ACEC, czyli American Council of Engineering Companies. Jest to najstarsze i największe stowarzyszenie biznesowe firm inżynierskich. Większość członków ACEC to firmy z USA, a około 10% to firmy z Kanady, Europy Zachodniej, czy Australii. Udział B-Act w ACEC to kolejny krok do międzynarodowej ekspansji, w tym przypadku nakierowanej na współpracę z podmiotami z USA. Polska spółka zrealizowała już projekty m.in. w Ukrainie, Rumunii, krajach bałtyckich, Brazylii oraz na Bliskim Wschodzie.

– Jednym z istotnych fundamentów naszego rozwoju jest zdobywane nowych rynków oraz partnerów. Dołączenie do American Council of Engineering Companies otwiera przed nami nowe perspektywy we współpracy z podmiotami amerykańskim, aktywnymi w wielu regionach świata, w tym na naszych dotychczasowych rynkach. To duże osiągnięcie, jesteśmy pierwszą firmą z Polski, która dołączyła do tego prestiżowego stowarzyszenia. Możemy liczyć na większe dotarcie do kluczowych decydentów – mówi Adam Białachowski, prezes B-Act. – American Council of Engineering Companies jest głównym głosem biznesu amerykańskiego przemysłu inżynieryjnego. Instytucja ta reprezentuje prawie 6000 firm zatrudniających ponad 600 000 inżynierów. To ogromna wartość, na którą mogą pozwolić sobie nieliczne firmy – dodaje Adam Białachowski.

B-Act jest członkiem kilku międzynarodowych instytucji zrzeszających spółki związane z usługami budowalnymi, m.in. FIDIC – Międzynarodowej Federacji Inżynierów Konsultantów. Firma regularnie bierze udział w spotkaniach międzynarodowych i wydarzeniach branżowych.

– Jesteśmy łącznikiem pomiędzy Polską a międzynarodowymi stowarzyszeniami. Pozwala nam to na zdobywanie nowych kontraktów, budowę wiarygodności, jak i relacji, które w naszej branży są kluczowe. Udział przychodów zagranicznych rośnie, co jest zasługą podpisanych partnerstw, aktywnych działań promocyjnych i współpracy z partnerami. 2025 rok będzie dla nas kluczowy, jeśli chodzi o rozwój zagraniczny – dodaje Adam Białachowski.

W ubiegłym roku B-Act wzmocniła swoją pozycję w Ukrainie, gdzie dysponuje 5 biurami, a także otworzył przedstawicielstwo w Rumunii oraz podpisała memorandum o współpracy z partnerem z Kazachstanu.

Źródło: Spółka

Artykuł B-Act wzmacnia podstawy międzynarodowej ekspansji pochodzi z serwisu Inwestycje.pl.

Strona swiatinwestycji.pl przygotowała porównanie aplikacji inwestycyjnych w Polsce



Najpopularniejsza strona internetowa o inwestowaniu swiatinwestycji.pl, zarządzana przez prywatnego inwestora Łukasza Isztvana, przygotowała przejrzyste porównanie najlepszych aplikacji do inwestowania.

Inwestorzy, którzy szukają sprawnych i skutecznych narzędzi do powiększania swojego majątku mają obecnie dostęp do różnych aplikacji inwestycyjnych. Aplikacje mobilne, które można znaleźć na stronie Swiatinwestycji.pl charakteryzują się intuicyjnym interfejsem, dobrą funkcjonalnością i prostotą obsługą (na przykład XTB, eToro lub SaxoTraderGO).

Niezależnie od tego, czy jesteś początkującym, czy doświadczonym inwestorem, aplikacje te oferują przydatne funkcje, zaawansowane opcje handlowe i dostęp do bogatej oferty aktywów obejmującej akcje, fundusze ETF i kryptowaluty.

Najważniejsze cechy dobrej aplikacji inwestycyjnej

Przyjazny dla użytkownika interfejs – wysokiej jakości aplikacja inwestycyjna jest tak zaprojektowana aby była prosta w obsłudze i miała intuicyjny układ, który pozwoli korzystać z aplikacji nawet początkującym inwestorom. Ta łatwość obsługi pozwala każdemu użytkownikowi monitorować swój portfel, ruchy na rynku oraz wykonywać transakcje bez żadnych problemów.

Kompleksowe narzędzia inwestycyjne – Najlepsza aplikacja daje dostęp szerokiej gamy narzędzi finansowych. Oferuje dostęp do tradycyjnych aktywów, takich jak akcje i fundusze ETF, jednocześnie otwierając drzwi do nowych rynków, takich jak kryptowaluty. Aplikacja pozwala na bieżąco śledzić sytuację rynkową oraz analizy finansowe, aby pomóc inwestorom w podejmowaniu świadomych decyzji.

Dane dostępne w czasie rzeczywistym – dzięki aktualizacjom zmian wartości aktywów w czasie rzeczywistym inwestorzy mogą natychmiast reagować na wahania cen, dzięki czemu nie ominie ich żadna okazja. Wysokiej jakości aplikacje mobilne dostarczają aktualne dane na temat różnych rynków, w tym akcji, towarów oraz informacje z giełd zagranicznych.

Niskie opłaty – Konkurencyjne ceny i niskie opłaty transakcyjne sprawiają, że nowoczesne aplikacje inwestycyjne są atrakcyjne dla użytkowników, którzy chcą zmaksymalizować zwrot swoich inwestycji. W przeciwieństwie do tradycyjnych firm zarządzających funduszami inwestycyjnymi i banków oferują one przejrzysty wykaz wszystkich kosztów, dzięki czemu inwestowanie jest zrozumiałe i dostępne dla wszystkich inwestorów.

Bezpieczeństwo i zaufanie – Bezpieczeństwo pozostaje najwyższym priorytetem i najlepsze aplikacje inwestycyjne wykorzystują najnowocześniejsze technologie szyfrowania, aby zapewnić ochronę danych użytkownika i jego aktywów finansowych. Są ukierunkowane na ochronę inwestycji i użytkownicy mogą wierzyć, że ich środki są bezpieczne.

Elastyczność dla nowoczesnych inwestorów

Aplikacja inwestycyjna jest również idealna do inwestowania w ruchu. Dzięki temu, że aplikacje są mobilne pozwalają użytkownikom zarządzać swoimi inwestycjami według własnego uznania, niezależnie od tego, czy jest się w domu, czy w podróży. Dzięki możliwości handlu różnorodnymi aktywami na rynkach globalnych, inwestorzy mogą łatwo dywersyfikować swój portfel.

Podsumowanie

Aplikacje inwestycyjne są niezbędnym narzędziem dla współczesnych inwestorów.

Aplikacje mobilne łączą technologię i dostępność, aby zapewnić wyjątkowe możliwości inwestycyjne. Umożliwiają ona inwestorom analizowanie i inwestowanie na rynkach finansowych dzięki intuicyjnemu układowi, dostępnym aktywom i informacjom dostępnym w czasie rzeczywistym.

Bardziej szczegółowe informacje na temat poszczególnych aplikacji inwestycyjnych można znaleźć na stronie internetowej swiatinwestycji.pl.

Artykuł sponsorowany

Artykuł Strona swiatinwestycji.pl przygotowała porównanie aplikacji inwestycyjnych w Polsce pochodzi z serwisu Inwestycje.pl.